
Zaczyna sie dosyć typowo: kawa, modne meble wykonane z europalet z wygodnym siedziskiem.
-Cześć, jestem Michał. Od 4 lat jestem nałogowym maratoniarzem. Zdecydowanie nie żałuję.
Ilu takich anonimowych maratoniarzy żyje w Polsce tego nikt nie wie. Maratony MTB to ciągle najbardziej popularna i najszerzej dostępna forma ścigania się w Polsce zarówno dla amatora, jak i dla zawodnika. Poziom z roku na rok rośnie, organizatorzy stawiają poprzeczkę coraz wyżej, przygotowują coraz to lepsze i bardziej wymagające trasy. Ot, jaka ta Polska piękna!

W więkoszości przypadków w nałóg wpada się wraz z pierwszym nabytym rowerem, pierwszą przejażdzką po górach, szutrach i wszelakich bezdrożach. Podjazdy, zjazdy, znów w górę i znów w dół. Adrenalina napędza kolejne mocne naciśniecia pedałów, a w głowie powoli kiełkuje myśl – Chcę się sprawdzić, chcę się ścigać!
Jak mówi Michał:
-Dla wielu z was w tym także dla mnie była to prawdziwa przepustka do rowerowego świata. Pamiętam swój pierwszy start – Skandia MTB Maraton w Krakowie. To był rok 2014. Dystans MEGA, na swoim pierwszym rowerze, w pożyczonym od brata stroju, kasku i butach. Pamiętam doskonale to świetne uczucie na mecie. To było to!

Dziś namawiam gorąco każdego klienta, kupującego swój pierwszy MTB w sklepie Tomar do wystartowania, chociażby w Skandii Lang Teamu. Słyszę często: „nieeee, takie ściganie to nie dla mnie”, albo „ale to trzeba wyścigowego roweru!”. Nieprawda!
I tu Michał musi poczekać. Czas na przesłanie tego krótkiego bajania. W maratonach rowerowych większość startujących to amatorzy, nie koniecznie mocno wycieniowani z ogoloną łydą i w obcisłym stroju. Jedź i baw się świetnie, poznaj nowe trasy lub swoją okolicę na nowo. Poznaj ludzi i przewietrz płuca. Niech carbo, woda i pot leją się strumieniami. Jeśli zadajesz sobie ciche pytanie, odpowiem od razu– tak możesz i dasz radę!

Jasne, w maratonach chodzi o wygrywanie jak w każdym wyścigu, ale przede wszytkim z samym sobą, swoim lenistwem i słabościami. Rozwój odbywa się poza strefą komfortu!
Z racji tego, że Michał bardzo dopomina się swojej końcowej kwestii, nie pozostaje nic innego jak oddać mu głos:
-Dziś po 3 sezonach, bardziej i mniej obfitych w starty, mogę się pochwalić, że udało mi się ukończyć kilka naprawdę trudnych i wyczerpujących wyścigów w ramach cyklu Cyklokarpaty. Udało mi się zdobyć 3cie miejsce w kategorii wiekowej na podkrakowskim klasyku, jakim jest maraton w Michałowicach. Czwarty sezon przede mną, i wiem, że czyha na mnie jeszcze wiele trudnych chwil, ale już nie mogę się doczekać mojego pierwszego startu w sezonie 2017!

Michał nie daj się wyleczyć i objechać!
Bajał Kamil Herchel, zwierzał się Michał Gzyl.